technika cyjanotypia tonowana
tajemniczy ogród
technika cyjanotypia tonowana - kolorowana
"Wystarczy zadać sobie trochę trudu, by pokrzywa stała się użyteczną; zaniedbana staje się szkodliwą. Wtedy ją niszczymy. Iluż jest ludzi podobnych pokrzywie! - Po chwili milczenia dodał: - Zapamiętajcie sobie, moi drodzy, nie ma złych roślin i nie ma złych ludzi. Są tylko źli ogrodnicy"
Victor Hugo, Nędznicy
Ten cytat, który kończy film "Nędznicy", zwraca uwagę na „moment” – (chociaż jak wiemy, to nie jest wcale moment, a cały proces), w którym rodzi się z ł o, ale nie tylko. Pokazuje również w jaki sposób z jednej strony bardzo łatwo jest przekroczyć pewną granicę wytrzymałości człowieka chociażby związaną z jego upokorzeniem, a jednocześnie z drugiej strony jak trudno jest raz rozpoczęty cykl zatrzymać oraz jak ogromna jest jego siła sprawcza. To jak łatwo kontrola nad sytuacją wymyka się… i w jaki sposób generuje ciąg dalszych wydarzeń będących już poza naszą siłą sprawczą. Zło zawsze osiąga punkt ekstremalności w przeciwieństwie do dobra....jak twierdziła Hannah Arendt, dlatego jest tak nieobliczalne.
Brak odpowiedzialności, (zwłaszcza tych, którzy mają władzę nad tymi, którzy jej nie mają, dorosłych nad dziećmi, bogatszych nad biedniejszymi, rozpatrując to w perspektywie czynników ekonomicznych, historycznych, czy społecznych) – brak wyobraźni i szacunku jednych wobec drugich powoduje, że raz rozpoczęty proces - być może nieodwracalny - przybiera coś na kształt efektu domina. Oglądając więc ten obraz mimo, że jest zupełnie inny w treści i samym obrazie nie trudno odszukać analogii jeśli chodzi o ideę i pytania o początek z ł a z filmem „Joker”.
Kto jest za nie odpowiedzialny jednostka, czy system?
Pytanie, które towarzyszyło mi w trakcie filmu dotyczyło samego tytułu – kogo w owym obrazie uznamy za nędzników, a w zasadzie uszczegóławiając - kogo za większego nędznika – jeśli w ogóle tego rodzaju wybór jest możliwy.
Czy zło można wartościować? Mimo, że zdarza nam się niejednokrotnie nazywać, czy też wybierać tak zwane "mniejsze zło" - to przecież tylko nasza subiektywna ocena. A ono po prostu jest... lub go nie ma(?)
niepewność
brak szacunku
strach
gniew
Czy ktokolwiek jest jeszcze w stanie
zatrzymać kostki domina?
Reżyser pozostawia nas z tą decyzją, ponieważ to od nas zależy jak zakończy się
film.....
A ogród? To przenośnia - to miejsce zmagań
między roślinami, to płaszczyzna wzajemnych relacji. To powrót do uaktywniających
się cech atawistycznych, aby przeżyć.
W jakich warunkach?
Na jakich zasadach?
To zależy od o g r o d n i k a…..
n i e w i n n o ś ć
technika brąz Van Dyke
s k a Z A
Postanowiłam zostawić, to co być może na pierwszy rzut oka przeszkadza, plama, rysa, skaza. Pozostawiając ją doszłam do wniosku, że zdjęcie dzięki temu nabiera innego znaczenia. Zaczęła zwracać uwagę na zupełnie inne kwestie na coś, czego nie widziałam wcześniej.
Czy skaza na honorze – odwołując się do poruszanych plenerowych zasad rycerskości - może przekreślić możliwość pięknego życia?
A skaza we własnym sumieniu? Czy pozwoli uczciwie dalej żyć ?
A skaza w naszych uczuciach…względem i n n e g o - bliźniego ?
A jeśli jest tylko w myślach? Przecież myślą też można grzeszyć…
A jeśli już jest, to co kryje się ZA?
…
A może to znak mówiący o tym, że nawet po całym skalanym życiu w ostatnim jego momencie możemy jeszcze wszystko zmienić – i dane nam będzie jednak dostąpić zaszczytu przekroczenia bramy - arkady…gdzie zostaniemy przyjęci…?
…
A może szukam tylko usprawiedliwienia przed własnym strachem…?
To pokłosie jednego z wielu wątków poruszanych podczas ostatniego naszego pleneru - O ideale pięknego życia Akademii Anima Mundi
a m e n
technika cyjanotypia tonowana - kora dębu
Pytając o ideał pięknego życia, rycerskość, danego człowieka powinniśmy zacząć od końca. Pojawia się ono zarówno u kresu życia, kiedy pytamy jakie ono było, a właściwe poznajemy po tym, co człowiek po sobie pozostawił w pamięci innych ludzi, w swoich uczynkach w szlachetności swojego całego żywota. Możemy to pytanie zadać oczywiście wcześniej, pytając jak chcę żyć, świadomie wkraczając na wybraną drogę, dążąc do niego – chcąc by nasze życie przybrało takie wartości, które nas do niego przybliżą, pozostając cały czas na drodze w kierunku ideału…aż uda nam się symbolicznie przekroczyć próg, ale i własne ja…ale czy każdy może być tak silny w swym postanowieniu jak Ignacy Loyola?
Patrząc na epitafia, które były tematem poprzedniego pleneru, a w kolejnej jego części stają się kontynuacją idei rycerskich w nie wplecionych, możemy się zastanawiać co będzie zaświadczać, że jeden rycerz jest bardziej rycerski od drugiego? Czy to co widzimy na epitafiach było to zgodne z prawdą o danym człowieku?
Przytoczone a m e n, to pełna gotowość na podporządkowanie się chrześcijańskiej, boskiej idei, z g o d a – „niech się stanie”, „niech tak będzie” a z drugiej strony termin ten oznaczał potwierdzenie przysięgi żołnierskiej – odpowiednik dzisiejszego „tak jest”, „rozkaz” lub „wykonam“. Co przybliża nas do ideału pięknego życia - jak postawa - rycerz, żołnierz, chrześcijanin? A może coś więcej?
Technika cyjanotypii została wynaleziona przez Sir Johna Herschela, który opisał ją w połowie XIX wieku. Z czasem była coraz bardziej udoskonalana. Ale podstawowa zasada naświetlania stykowego z użyciem promieniowania ultrafioletowego pozostała bez zmian, Bezpośrednie zetknięcie z negatywem i wystawienie na światło słoneczne lub sztuczne ukazuje naszym oczom niezwykłe detale, ukazuje struktury, zwraca uwagę na faktury i tekstury przy zastosowaniu odpowiedniego podłoża.
Technikę tę wykorzystywano także do tworzenia fotogramów, czyli obrazów otrzymywanych bez użycia aparatu fotograficznego i negatywu, poprzez umieszczenie na uczulonym papierze przedmiotów czy roślin, jak robiła to Anna Atkins.
W wyniku zachodzącej pod wpływem światła reakcji chemicznej powstaje charakterystyczny dla tej techniki błękit pruski. Ale mając możliwości tonowania możemy w tej technice zmienić bazowy odcień na fiolet, brąz, ciemny granat a nawet czarny. Dzięki temu tworzenie odbitek w cyjanotypii daje niesamowite sposoby interpretacji zdjęcia.
technika cyjanotypia tonowana
Tanceba
ה.ב.צ.נ.ת
[TNCBH]
„Niech jego/jej dusza będzie zachowana w pamięci żyjących”
Jednym z podstawowych wyznaczników tworzenia cywilizacji było zachowanie pamięci o bliskich. Kultywowanie tej formy przypomina do dzisiaj o tożsamość każdego człowieka. Jest bowiem swego rodzaju układanką autorstwa naszych przodków i ich śladów w kontekście historyczności. A każdy z nas jest odpowiedzialny zarówno o dołożenie własnego elementu /części/ jak i zachowanie całości. To, jaka forma uważności istniała kiedyś w relacji do tej jaką mamy dziś, stawia pytania o kondycję cywilizacji w kontekście historycznym jako takiej.
Jak pamiętamy dziś? Jak pamiętano kiedyś? Czy odniesienie do symboliki, formy, treści oraz miejsca jest tak samo tożsame wtedy i teraz z nami samymi?
To podróż do pamięci miejsca, /w ujęciu syntetycznym/, w którym w wyniku upływu czasu doszło do nawarstwienia i zacierania znaczeń związanych pierwotną przestrzenią. To poszukiwanie wzajemnych relacji i napięć między nimi.
Czy możliwe jest nadawanie nowego znaczenia miejscu którego pierwotne, archaiczne praznaczenie było zupełnie inne? Czy też na miejscu tym pozostanie ów niezmienny, prymarny, przypisany do miejsca już na zawsze Genius loci, który przypominać będzie nam o nim w bardzo różny sposób? Czasami niematerialny...
/ Kazimierz Dolny/
technika odbitka srebrowa
...
&
Klorynda
cyjanotypia tonowana
technika cyjanotypia tonowana - kawa
Do przezroczystey pobieżał krynice,
Która z przyległey góry wynikała
Y w hełm porwawszy wody, do dziewice
Wracał się, która iuż dokonywała.
Kiedy iey dotąd niepoznane lice
Odkrył z szyszaka, ręka mu zadrżała:
Pozna ią zaraz y iako słup stanie…
O, nieszczęśliwe y przykre poznanie!
Nie umarł zaraz, bo wszystkie swe mocy
Zebrane, serca pilnować wyprawił
Y dusząc w sobie żal, koło pomocy
Świętey się wszytek na on czas zabawił.
Śmiech wdzięczny piękne wydawały oczy,
Skoro krzest święty cny rycerz odprawił;
Y tak się zdało iakoby mówiła:
Niebom osięgła,
niebam dostąpiła.
Mało co pierwszey straciwszy piękności,
Iako lilia białą barwą bladła,
Na iasne niebo zda się, że z litości,
Gdy w nię patrzało
— czarna chmura padła.
A nie mogąc iuż mówić, życzliwości
Znak: zimną rękę na rycerza kładła.
Tak piękna dziewka w on czas umierała.
Że kto nie wiedział, rozumiał, że spała.
fragm. Jerozolima wyzwolona, Torquato
Tasso
P O R T R E T
//
cyJAnotypia
technika cyjanotypia tonowana - kawa - herbata
. . . d i a l o g . . .
odbitka srebrowa
technika odbitka srebrowa
Kiedy myślimy o dialogu, to w pierwszej chwili widzimy przynajmniej dwie osoby, wypowiadające słowa skierowane do siebie nawzajem. Pytają, odpowiadają, czasami słuchają, próbują się porozumieć - prowadzą transakcję wymienną wszelakich słów.
A co jeśli zostajemy pustelnikami w naszej rozmowie – jak wygląda dialog mnie ze mną, ciebie z tobą, jego z nim? Czy jesteśmy na tyle świadomi, aby prowadzić taki rodzaj dialogu, odpowiedzieć na zadawane tylko sobie pytania obiektywnie i w zgodzie z prawdą? Czy słuchamy nie tylko siebie nawzajem, ale i odpowiedzi na pytania skierowane do wnętrza własnego ja?
Czy potrafimy prowadzić dialog sami ze sobą? Musimy być wtedy przecież przygotowani, na odróżnienie odpowiedzi dobrych, klarownych od złych, nacechowanych naszymi obawami, długoletnimi przyzwyczajeniami, oczekiwaniami innych oraz niepochamowaną przecież własną wygodą.
Skoro jednak już mamy taką umiejętność rozmowy: mnie ze mną, jego z nim jak również słuchania siebie nawzajem to odkrywamy, że nie jesteśmy wewnętrznym, jednorodnym monolitem. Ujawniamy, że oprócz swojej świadomej części mamy jeszcze ten na co dzień nieświadomy fragment siebie. (być może większą część). Czy to z nią w takim razie rozmawiamy - z inną częścią swojego ja? I tak przez zadawanie kolejnych pytań, coraz głębszych i trudniej udzielanych odpowiedzi uwalniamy się z własnej formy o jakiej mieliśmy dotychczas wyobrażenie.
Z kim lub z czym wchodzimy na co dzień w relację opartą na dialogu? Pytanie o to kto jest przedmiotem, a kto podmiotem rozmowy - kiedy odkrywany, że oprócz nas jest jeszcze ten i n n y pojawia się za każdym razem kiedy spotykamy się z dziełami sztuki, wytworami artystów. Autor dzieła wydaje się być niejednokrotnie zdziwiony, że to nie on tu „rządzi”. A odkrycie, że to nie my jesteśmy tymi, którzy dyrygują rozmową bywa równie zaskakujące. Okazuje się, że aby zbliżyć się do tego co obraz chce nam powiedzieć musimy się czasami nieświadomie (ponownie) nagimnastykować i to nierzadko w znaczeniu praktycznym. (kucnąć, stanąć na palcach, założyć słuchawki…). W takim razie kto lub co nas takie zachowanie, postawę w owym dyskursie wymusza? Widzimy więc, że dialog jest prowadzony wszędzie i na różne sposoby, nie tylko w wymiarze czysto werbalnym ale i również poznawczym, filozoficznym.
Obraz może istnieć sam w sobie, ale zupełnie zmienia się relacja i jego treść jeśli postawimy go obok drugiego, a na końcu tego układu pojawi się odbiorca. Widz, który, aby zmaterializować dialog musi się wypowiedzieć, tak aby poznana (zinterpretowana) treść dzieła zdołała wniknąć w sferę języka, by dialog się ziścił.
Wszystko jest w takim razie uzależnione od
relacji i kontekstu (przedmiotu do podmiotu) w jakim się znajdziemy w danym
czasie i miejscu. Moja własna interpretacja dialogu w obrazie jest taka jaką
zobaczyłam i zinterpretowałam, ale każdy ma przecież swoją własną drogę
poznania…
Fotografie, powstały podczas ostatnich zajęć poświęconych p o s t a c i w Studium Sztuki Fotografii Akademii Anima Mundi w Centrum Sztuki Polskiej w Orońsku w lipcu 2018 roku. Przy okazji tego spotkania pojawiły się pytania o r e l a c j ę między rzeźbą a jej otoczeniem, przyrodą. Między rzeźbą a rzeźbą oraz wreszcie między człowiekiem....
pytając o chwilę spotkania...,
o moment napięcia...
o miejsce, jako płaszczyznę wzajemnego oddziaływania
o to kim jestem dla rzeźby na jej płaszczyźnie...a czym ona dla mnie?